Pokój szósty

-ale... j ne chce spać w tych ubraniach... do snu są straszne... i okropnie grzeja pod łóżkiem.... strasznie xle się czuje po śnie w tym... -powiedzałem spokojnie przekrecając się na plecy

- no dobrze,to spij
Uśmiechnąłem się łagodnie i przykryłem cię szczelnie kołdrą, pocałowałem cię w czoło czule
- śpij słodziaku

-Dobranoc Tsuna-sama....-wyszeptałem zamykając ślepika. Zasnałem dosć szybko bez problemowo. Spałem niezwykle głęboko bo nawet nie spostrzegłem kiedy mnie nawiedził sen. doscć no zły sen

Sam usiadłem na wolnym łóżku i zacząłem czytać książke, nie byłem za bardzo zmęczony, więc patrzyłem co jakiś czas na śpiącego chłopaka by w razie co zneutralizować moc Dio.

Zacząłem sie lekko wiercić. W końcu zerwałem się z krzykiem. Kiedy spojrzalem odruchowo w okno oślepiło mnie światło porannego slońca wiec od razu sie schowałem pod kołdrą
-jesteś.. tsuna.... Tsuna-sama?

- tak
Powiedział zaspnym głosem, musiałem zasnąć jak czytałem książke. Usiadłem na łóżku i wyciągnął się i ziewnąlem głośno
- jak się spało słodziaku ?
spytałem ciekawy

Wterdy powoli sie rozejrzałem p podłodze. Wszysko było w lodzie oprucz łóżka Tsuny samy i mojej kołdry... Znów podniosłęm się jecząc lekko z dziwnego bólu jak by
-p..przepraszam Tsuna sama....-mruknałęm wiedzac to co się stało. Chciało mi sie płakać

Rozejrzał się zdziwiony po pokoju
- nic się nie stało zaraz to posrzątamy
Uśmiechnąlem się wstałem z łóżka, a lód pod momi nogami stopniał , podszedłem do okna i otworzyłem je szeroko, zamknąłem oczy mówiąc cicho zaklęcie, kiedy lód zmienił się w wodę zwinnym ruchem całą wode "wyrzucilem" przez okno
- i po kłopocie
uśmiechnąl sie przyjaznie

Gorąco... Wpokoju teraz było gorąco... zacząłem drżeć jak by było mi zimno i po czole zaczał kapać pot.
-Tsuna-sama... gorąco... mi...-szepnąlem cicho

- przperaszam
Powiedział i po chwili ochłodził pokój do takiej temperatury by Dio było "ciepło"
- już ?
spytałem patrząc na chłopaka zmartwiony

-Yhym... Ale jeżeli tobe Tsuna-sama jest zimno to nie zajmuj się mną...-spusciłem łepek delikatnie. Ziewnąłem lekko
-Tsuna sama... co sie wczoraj działo?

- przeżyje
uśmiechnąlem sie, usiadłem na łóżku i zawinąlem się cały kołdrą, bo było strasznie zimno w pokoju , a ja nie byłem przywzwywczajony do takiego zimna.
- w jakim sensie co sie działo ?
Spytałem łagodnie

-No... to co robiłeś ze mną.... Dla mnie było dziwne... -widzałem że mu zimno... Było mi strasznie xle
-dobrze juz jest... możesz wrucić doi teperatury pokojowej -uśmiechnalęm sie ciepło

- to nie było by dziwne gdybyś mi daj dokończyć
Powiedziałem łagodnie, na druga wypowiedź chłopaka uśmiechnąłem się i po paru sekundach znowu było ciepłej więc odkryłem się z kołdry i usiadłem na brzegu łóżka.
- a może chcesz bym teraz dokończył ?
Spytałem łagodnie patrzac na Dio

-Dokończyć? A... A co dokładnie? I... I jak? -Zaczerwieniłem się po wspomienchce ze mną robic?!u o wczorajszym. Co on ci

- Zobaczysz
Uśmiechnąłem się szeroko patrząc na Dio. Podszedłem do niego i usiadłem obok by się nie przestraszył.

-nie chce.... Boje się.. za... za szybko Tsuna-sama... Naprawde przepraszam jednak juz wczoraj pozwoliłem na bardzo duzo... za duzo...

Uśmiechnąłem się łagodnie i podałem Dio ubrania
- Spokojnie nie śpieszy się nam, ubierz się

-dobrze...-wziąłem ubranka i powoli i z gracją zaczałem się ubierać. Zaczynałem sie obawiać Tsuny-samy... miałem wrażenie że naciska na mnie bym mu chyba.. siebie oddał... Ale ja sie boje... to boli ponoć... i to bradzo.... nie lubiłem bólu...

Sam wstałem i poszedłem usiąść na drugie łóżko. Chyba za bardzo naciskam jak na początek zwłaszcza w sprawiej dość krępującej pewnie dla Dio. Nie mam zamiaru nic zrobić co do zmartwi lub zaniepokoi,zwłaszcze,że miałem go przygarnąć a nie takie rzeczy robić. Westchnąłem cicho i usiadłem wygodnie na kanapie i patrzyłem za okno zamyślony.

-przepraszam Tsuna-sama... A... a moze gdześ sie przejdzemy dziś... Ładny jest dzień... -usmiechnalęm sie lekkoi niepewnie. miałem straszne wrazewnie że go zawodze a tego bardzo nie chciałem. Dlaczego? to chyba jasne prawda? Przygarnął... nie zostawił... nie wyrzucił i nie pogonił... jest miły...

- Jasne, gdzie chciałbyś pójść ?
Spytałem łagodnie siedząc na swoim łóżku, patrzył na chłopaka przyjaznym spojrzeniem.

-nie wiem... nie znam tego miejsca Tsuna-sama... Jednak... gdześ gdze nie ma duzo ludzi... nie przywykłem do dużej ich ilości

Węstchnąłem cicho
- no może się przejdziemy na świeżym powitrzu ?
Zaproponowałem

Przepraszam że sprawiam problemy Tsuna-sama... Nie musimy wychodzić...-wyszeptałem spuszczając łepek. Wstałem po chwili i podszedłem do drzwi.

-Przejdę się sam...