Wzdrygnął się przestraszony czując jego usta na swoich, mimo, iż był to najdelikatniejszy pocałunek jakiego kiedykolwiek doświadczył, jego ciało zaczęło wbrew niemu trząść się lekko, z obawy.
-Ja.. jak chcesz. Jeżeli uważasz... jeżeli uważasz, ze może dać to jakikolwiek skutek, rób co chcesz.-powiedział łamiącym się głosem, niepewny, co mężczyzna może mu zaproponować. Kiedyś nikt nawet nie pytał go o zdanie. po prostu płacono jego właścicielowi za godzinę i brano go siłą. Często bijąc go lub łamiąc kości. Stawało się to czasem niemal każdą noc pod rzad, ponieważ jego zdolność regeneracji w kilka minut leczyła złamania.
Był to główny powód jego spłoszenia na dotyk Oliviera. Bał się. Bał się bliskości. W każdym tego słowa znaczeniu. Dlaczego? ponieważ nie miał żadnych przeżyć, które uświadomiłyby mu, że jest ona także pozytywnym uczuciem.