Polanka~~~~

Polana w Mrocznym Lesie Nie trudno na nią trafić. Jest miejscem, na które z okrzykiem ulgi wybiega każdy, kto tu zabłądził. Dopiero kiedy bliżej się jej przyjrzy można zauważyć, że to jednak nie jest dobre miejsce. Jeżeli na chwilę oderwiesz wzrok od miejsca, z którego przybyłeś, możesz go już nie znaleźć. Drzewa, poskręcane i kosmate, wydają się żyć własnym życiem. Ich uschnięte liście i suche konary pomimo bezwietrznej pogody szeleszczą i poruszają się w rytm mrocznej muzyki. Zwykli ludzie jej nie słyszą, ale magiczne istoty mogę usłyszeć ciche dźwięki, niczym z zepsutej dziecięcej zabawki. Ciarki przechodzą Ci po plecach? To normalne.

Wszedł na polane wolnym krokiem ta nadawała się idealnie do treningu bo było dużo miejsca i raczej tutaj nikogo nie skrzywdzi, przynajmniej miałem taką nadzieję.

Ja przerazony trzymałem się jego ramienia bardzo nie pewnie idąc. Jak jakiś ptak przeleciał... usłyszałem jakieś zwierze czułem ze do gardła podchodzi mi serduszko. Panicznie się bałem. Cholera... cholera... Nie mogę zawieść Tsuny-samy. Nie chce go zawodzić. Przeleciał kolejny ptak a ja zamknałem oczy wtulając się w jego ręke mocniej. To było straszne.... naprawde...

Był napradę zdziwiony,że Dio boi się zwykłej natury, czuł jak powoli mu ręka drentwieje i użył ognia by ją ogrzać wystarczająco.
- Jesteśmy na miejscu, od czego chciałbyś zacząć ?
Spytał łagodnie widząc,że chyba musi zacząc od wogule oswojenia sie z natuą. "to będzie dłuuga droga"pomyślał w głowie i westchnąl w myślach patrząc na chłopaka.

nie bałem sie natury tylko poorzestrzeni... tak wielkiej i otwartej przestrzeni.
-n...nie wiem.... -powiedzałem łapiąc powietrze ledwo. Uchyliłem lekko powieki

- boisz się natury czy wolnej przestrzeni ?
spytał łagodnie patrząc na twarz chłopaka.

-przestrzeni... jest za duża....-zamknałem znów ślepka i się bardzej wtuliłem w arcy maga. Czyłem sie bardzo zagrożony tym że nie ma ścian w okół... że właściwe nic nie ma... Po chwili nie pewnie spojrzałem na Tsune. Czulem ze oczy mi sie zaczynaja szklić od łez które chciały wypłynąć.

- Ale ci nic nie zagraża naprawdę
Powiedział łagodnei do chłopaka, widząc jego łzy westchnąl cicho jakby zrezygnowany.
- obronię cię
Uśmiechnął się przyjacielsko do chłopaka

-ale... ja... ja się boje.... nie chodzi o obrone... nie umiem tego określić.. bardzo nie swoje sie czuje w takich miejscach...-wyjąklałem ocierajac łezki szybciutko by nie zmieniły się w krystały lodu.
-dziekuje ze chcesz mnie bronic...

Westchnął ,usiadł na trawie ciągnąc za sobą ,pokazał mu palcem by usiadł na przeciwko niego.
-Widzę,że musimy zacząć od podstaw , siadaj
Powiedział już dosć twardym głosem jak na arcymaga przystało

przestraszyłem sie tonu jego głosu... Zamist usiasć cofnąłem się pare kroków... Kiedy tak mówił był przerażający dla nie... w jednej chwili miły i ciepły a w drugiej taki... oschły. Usiadlem ale bardzo daleko od niego obejmujac swoije kolana. Znałem go pare chwil... to chyba normalne że się boje prawda...?

Westchnął, kiedy usiadł parę,kroków od neigo nie był aż taki straszny przecież.
- Usiądź po turecku i zamknij oczy
Powiedział łagodniej patrząc na chłopaka.

wykonałem pierwszą czesć polecenia jednak z drugą miałem problem... Teraz nie byłem pewny czy nic mi nie zrobi. Zamknąłem jednak oczy wyostrzajac słuch czy na pewno sie nie zbliża on czy coś innego. łapki mi drżały i lekko dolna warga

- nie bój się nic ci się nie stanie
Powiedział łagodnie do chłopaka
- a teraz wsłuchaj się w naturę jaką słyszysz
Powiedział już nieco ciszej, sam usiadł po turecku i patrzył na chłopaka.

nie mopgłem się całkiem rozlużnić czujac ze się na mnie gapi! Jednak wząlem głęboki wech i wypusciłem powietrze. Po chwili usłyszałem ptaki... zwierzenta... nawet ludzki... bardzo daleko... Jednak po paru sekundach jak byłem w cudnym transie poczułem nie mal smoka... bardzo poteznego smoka. Miałem wrażenie że jest tuż obok... W jednej chwili owtorzyłem oczy i w ułamku sekundy wtulałem sie w arcymaga

Zaskoczył się kiedy nagle się do niego przytulił, upadł na plecy i część ubrań od razu zamarzła, użył ognia by się rozgrzać,
-co usłyszałes ?
Spytał zmartwiony, uwalniajac ogień by roztopić lód na swojej skórze, spojrzał na chłopaka wyczekując odpowiedzi,

-Duże... silne.... stworzenie.... boje sie.... to... to smok.... -wtulałem sie przerażony w Tsune. Mógł poczuć ze moje serce bardzo szybko bije.

- Smok ?
Spytał się, przytulił chłopaka widząc,że przestraszył sie go,chociaż w sumei nie powinien, nie do końca rozumiał go i jego zachowania. Zamknął oczy i wsłuchał się po paru sekundach faktycznie poczuł magiczną moc silnego, czarnego smoka, najsilniejszy z nich i najstarszy, tsu przeszły dreszcze,mimo,że mocą pewnie był by równy z smokiem,albo ewentualnie silniejszy.
- Spokojnie Dio nic się nie stało, przecież to twoja rodzina
Poglłaskał chłopaka po włosach czule.

-A..Ale jest taki silny..... Tsuna-sama... -jednak czułem ze przeszedł go dreszcz... sam sie go bał
-Jestem małym, młodym i głupim smoczkiem... Nie umiem nawet sie prawidłowo zmienic... on by mnie zgniutł pazurem...-powiedzałem mu właściwe w tors

westchnął
- to,że jesteś słaby nie oznacza,żę zawsze taki będziesz. Jeżeli się postarasz będziesz mógł latać i zmieniać się w smoka oraz panować nad lodem i śniegiem, o ile sam tego będziesz chciał
Powiedział łągodnie i pogłaskał chłopaka po włosach na uspokojenie

-ja... ja się postaram Tsuna-sama.... Wrucimy do tego...-powiedzalem podnosząc się. Wytedy zauważyłem ze jego ubrania są mokre wiec go przymroziłem
-przepraszam Tsuna-sama! Ja nie chciałem tego robić... -podniosłem się do sidu wiec siedzałem teraz na nim okrakiem

- daj spokoj
usmiechnal sie, w pare sekund cialo tsu stalo sie gorące i ubrbania wysuszyły się, spojrzał na Dio i złapał go w talii automatycznie by się nie przewrócił się.Spojrzał na niego i automatycznie przysunął głowę do jego twarzy. Spojrzał na twarz chłopaka.
- gdybym cię...teraz pocałował byłbyś zły ?
Szepnąl będąc blisko twarzy chłopaka

Zarumieniłem się mocno... Czybym był zły... Na chwile odwruciłem wzrok
-nie... nie byłbym Tsuna-sama.... -powiedzałem spokojnie

Przysunął się muskając swoimi ustami usta Dio
- napewno ?
Spytał łągodnie patrząc na twarz chłopaka

Strasznie się zarumnieniłem. Jego usta były takie milusie... Nigdy wcześniej się nie całowałem. Skopiowałem nie pewnie jego zachowanie z dotykiem warg. Serce ani na sekunde sie nie uspokoiło
-Na...napewno... Tsuna-sama.... -wyszeptałem ocierajac się swoimi wargami o jego. Przymykałem oczy delikatnie