Kawiarnia "u zbycha"

opis w budowie

Wszedł wolnym krokiem z torazo do kawiani nadal trzymajac go za reke
- to..gdzie usiądziemy ?
Spytal ciekawy rozglądajac sie za ciekawym miejscem.

Cały czas zarumieniony z powodu tego, że Tsu trzymał go za rękę rozejrzał się po lokalu.
-Może tam?- mruknął wskazując stolik w kącie przy oknie.

- fajnie mi pasuje chodźmy
Powiedział wesolo idąc w stronę stolików puścił ręke torazo i odsunąl mu krzesło niczm damie.
-proszę siadaj
Powiedział algodnie z lekkim usmiechem na ustach.

Zaśmiał się lekko kiedy Tsu odsunął mu krzesło i usiadł na nim.
Kiedy mężczyzna również usiadł Torazo popatrzył na niego z uśmiechem.
-Więc opowiadaj, co się wydarzyło przez ten czas?- spytał ciekawy.

- co sie wydarzyło hmmm moze to że zostalem Arcymagiem i mam dużo mocy
żasmiął się wesoło patrzącna chlopaka
-tak to raczej nic ciekawego a co u ciebie znalazleś sowja pierwszą miłość ?
Spytał łągodnie z lekkim uśmiechem , tsu nie widział czemu ale zawsze mu zależało na bezpieczeństwie chlopaka i oto aby znalazł sobie odpowiedniego chłopaka.

-Gratulacje- uśmiechnął się słysząc o dobrej nowinie.
Kiedy zadał pytanie Torazo spojrzał na niego niepewnie.
-Cóż przez dłuższy okres byłem zaręczony, ale to już nieaktualne- powiedział na niego i uśmiechnął się niepewnie. Ale jego pierwsza miłość siedziała właśnie obok.

- ooGra...
Powiedział lecz na drugą częśc zdania zmartwił sie
- pzykro mi
Szpenał cicho zmartwiony
-a był dla ciebie mily ? nie biłsię ?
Spytał cieakwie podnosząc jedną brew do góry.
- bo jak nie to wiesz...

-Spokojnie już go tu nie ma- uśmiechnął się delikatnie.
-Cóż nie był taki zły, co prawda był porywczy i czasem potrafił mi grozić lub mnie trzepnąć- powiedział ciszej.
-Szkoda, że nie trafiłem na kogoś takiego jak ty- szepnął ledwo słyszalnie.

- trzepnac ?
spytał czujac ze drga mu powieka,tsu zaawsze mial lepszy sluch niz inni co czasami byla jego wada ale przytorazo to bywala częściej zaleta niż wada bo śłyszał to co on mówił bardzo cicho.
- takiego jak mnie ?
Spytał zdzwiiony.
co masz na myśli ?

Kurde, zapomniał o tym, że słuch Tsu jest lepszy niż zwykłego człowieka.
-Nie bój się nie robił mi nie wiadomo jakiej krzywdy- zaśmiał się nerwowo.
-Wiesz zawsze cię podziwiałem, no i byłeś moją pierwszą miłością- mruknął cicho.

-Twój nuerowoy śmiech mówi mi co innego
Powiediał cicho wzdychajac, na następne zdania chlopaka zamurowalo go.
- jestem..twoją pierwszą..miłością ? to żart prawda ?
Powiedział w dośc duzym szokiem,nigy nie pomyślałby ze chlopak sie w nim zakocha,no okej byl słodki i wogóle ale nigdy nie myslal w ten sposób o torazo.

Jego reakcja mówiła Torazo wszystko.
-Przepraszam pewnie sprawiłem ci tym wyznaniem tylko kłopot, ale nie bój się przeszło mi- uśmiechnął się niepewnie i zaśmiał tak samo. Prawda była inna. Nigdy nie zapomniał o Tsu, mimo, że jego uczucia trochę wygasły to nadal czuł ciepło na sercu kiedy był w pobliżu.

Oparl się o jednaręką o podparcie krzesla zaczynajac masowac sobie czolo
- miejmy nadzieje ze to prawda
powiediał cicho jedna reka otwierajc karte i zaslaniaja c swoja twarz z dziwnym zmiesznaiem na twarzy.

-Taaak to prawda- mruknął mało przekonywająco. Co on sobie wyobrażał? Że Tsu powie mu, że od zawsze czuł do niego to samo? To było niemożliwe, ale nie wiedział, że tak zaboli. Heh, najpierw porzucił go narzeczony, a teraz odrzuciła go jego pierwsza miłość. Jego serce kuło niemiłosiernie, ale starał się uśmiechać delikatnie.

- Wiesz,że ja widze ze jestes smutny i zalamany ?
Szpenąl cicho zza karty by ukryc swoje dziwne zmieszanie na slowa torazo ze jest jego pierwsza miloscia,mimo tego widzial ze to nadal jego przyajciel najlepszy jaki pamieta a on nie chce go zasmucac.

Zmieszał się trochę.
-Przypomniałem sobie o czymś smutnym- mruknął cicho.
-Ale już jest lepiej nie przejmuj się- mruknął wymuszając na ustach uśmiech.
Jego serce ponownie zostało rozbite. Już myślał, że udało mu się je poskładać, ale ono nie wytrzymało i znów pękło.

- przypomniales sobie ze cie odrzucilem ?
szpenal odkaldajac menu i patrzacw oczy chlopaka widzac jak jego serce rozpada sie na kawalki.
- chce pomóc tlyko nei wiem jak
Powiedział juz zmartwiony opuszczjac glowe,mimo,że był arvymagiem to dla przyjaciela nie umiał pomoc to nie małusensu ma moc ktorą mozę wykorzystać a przyjacielowi nie umie.

Spojrzał lekko spłoszony na Tsu. On zawsze umiał wyczytać z jego twarzy co leży mu na sercu....a nie wróć, teraz na kawałkach serca.
-W porządku Tsu nic się nie stało- powiedział uśmiechając się sztucznie,
-To ja sobie za dużo wyobrażałem, przepraszam- szepnął.

- nie wyobrazasz sobie za duzo, to ja jestem beznadziejny bo nie moge pomoc
Szpenal cciho zobaczyl kelnera ktory do nich podszedl i poprosil zamowienie tsu zerkajaac na karte wzial mocna zarna kawe i sernika,zerknal na torazo spogladajac czycos wybierze.

-Kawę- mruknął cicho do kelnera. Ten zapisał zamówienia i odszedł.
-Nie musisz mi pomagać Tsu, to tylko i wyłącznie moja wina- powiedział cicho. W duchu klął właśnie na swoje serce.

- ale ja chce pomóc w tym rzecz
Poweidział keidy kelner odszedl, widzac,ze nikogo nie ma nawet nikogo za barem tsu wstal i ręką podtrzymal jego podbródek
- tam chyba pomogę
Poweidział calujac torazo w usta nie pewnie ale i jednocześnie czule.

Popatrzył na niego z lekkim uśmiechem.
-Zawsze chciałeś pomagać- mruknął cicho.
Zanim się obejrzał jego podbródek został przytrzymany.
Spojrzał Tsu w oczy.
-C...c..co?- mruknął rumieniąc się i już po chwili poczuł jego ciepłe usta na swoich.
Och, to było wspaniałe. Zawsze zastanawiał się jak smakują usta Tsu. Zawsze były dla niego niedostępne, a teraz? Teraz całowały czule jego własne usta. Odwzajemnił niepewnie pocałunek.

Byl zaskoczony mocno ,że chłopak odwzajemnił jego pocalunek,ale nie protestował sam,dopóki na horyzoncie nie widiał kelneraa wszystko było dobrze.Tsu pogłebil nieco pocalunek calując co namiętnie i czule zarazem,przymknąl nieco oczy czujac,że usta torazo maja dziwną,lecz słodkawą woń.

Był jednocześnie szczęśliwy i przygnębiony. Z jednej strony cieszył się bo wreszcie całuje się z Tsu. Z jego pierwszą prawdziwą miłością. ALe z drugiej strony to wszystko mogło się skończyć tylko na pocieszającym pocałunku.