Wesołe miasteczko*

Podwinąłem jego koszulkę do góry. Gdy mnie pocałował pogłębiałem stopniowo pocałunek. Z jego ust zszedłem do jednego z jego sutków zacząłem go ssac i przygryzac. Drugą ręką zacząłem pieścic jego drugi sutek, ściskałem go delikatnie i masowałem.

Z mojej twarzy nie schodził rumieniec, a kiedy podwinął moją koszulkę spojrzałem na niego. Już po chwili zaczął pieścić moje sutki. Jednego ustami, a drugiego dłonią. Z moich ust wyrwał się cichutki jęk.
-Y...yami tylko bądź delikatny- powiedziałem rumieniąc się jak do tej pory.

-No przejciez będe- wymamrotałem dalej ssając jego sutek. Usta przeniosłem na jego drugi . Rękami błądziłem po jego plecach. Palcami przejechałem wzdłuż jego kręgosłupa. Przegryzłem delikatnie jego sutek. Oderwałem się od jego sutka po chwili usadzając go na fotelu. Położyłem rękę na jego kroczu które zacząłem masowac przez materiał.

Wierzyłem w jego słowa więc uspokoiłem się troszeczkę. Wzdychałem z każdym jego kolejnym ruchem. Kiedy posadził mnie na fotelu spojrzałem na niego już lekko podniecony.
Gdy poczułem dłoń na moim kroczu jęknąłem cichutko. Podświadomie już chciałem aby wszedł we mnie. Eh, jednak jestem zboczony.

Za oknem już słońce zachodziło a my nadal na diabelskim kole. Pocałowałem go namiętnie po chwili zacząłem toczyc bitwę z jego językiem. Jedną ręką odpiąłem mu spodnie. Czułem już jak spodnie dosłownie mi się kruczą i stają się ciasne. Wsadziłem mu rękę w bokserki i złapałem jego męskośc w rękę,zacząłem ruszac ręką w górę i w dół.

Oddawałem zachłannie pocałunek. Oderwałem się od niego i spojrzałem kiedy odpiął moje spodnie. Kiedy zaczął pieścić moją męskość jęknąłem cicho i zakryłem usta dłonią. Ah, jak dawno nie czułem czegoś równie przyjemnego. Powstrzymywanie się przez ten czas było cholernie trudne.

Zmrużyłem oczęta i dalej ruszałem ręką w górę i w dół, ciągle powtarzałem te czynnośc. Drugą ręką zaś zdjąłem mu spodnie. Wyciągnąłem mu rękę z bokserek i wziąłem jego męskośc do ust. Zacząłem ruszac głową w górę i dół.

Moje jęki nasiliły się kiedy wziął moją męskość do ust.
-N...nie- wyjęczałem wyginając się lekko w łuk. Nie wiem czemu protestowałem. Chodź mój protest ograniczał się tylko do słów bo przerywać tego nie chciałem.

Przyśpieszyłem ruchy głową. Jego ,,nie'' nic nie znaczyło nie miałem zamiaru tego przerywac. Zacząłem ssac główkę jego męskości, chciałem usłyszec jego cudowne jęki. Jeszcze bardziej przyśpieszyłem ruchy głową.

Wygiąłem się kolejny raz w łuk. Moje jęki nasiliły się kiedy przyspieszył. Je pieszczoty stawały się coraz bardziej pobudzające. Nagle poczułem jak po moim ciele przeszedł dreszcz i spojrzałem na niego.
-Y...ami ja zaraz- wyjęczałem, a mój oddech nagle przyspieszył.

Jeszcze bardziej przyśpieszyłem ruchy. Wyciągnąłem jego męskośc z ust i przejechałem językiem po całej jego długości. Znów zacząłem ssac główkę jego męskości czekając aż dojdzie.Delikatnie ją ugryzłem.

Wiłem się z przyjemności jaką dawał mi ukochany. Kiedy przyspieszył po moim ciele przeszedł dreszcz i wygiąłem się w łuk z głośnym jękiem po czym doszedłem.
Opadłem na siedzenie, a mój oddech szalał razem z sercem.

Oblizałem się i wytarłem usta ponieważ nasienie trochę wyleciało mi z ust. Uśmiechnąłem się delikatnie do niego. Dyszałem ciężko, czułem jak moje spodnie coraz bardziej się kurczą. Odpiąłem rozporek od spodni. Kiedy elfik leżał na fotelu usiadłem się obok niego po chwili wyciągając spod siedzenia poślizg. Co on tam trzymają?! Złapałem go za bioderka po chwili usadzając go tak że był do mnie wypięty. Wylałem cały poślizg tak że przejeżdżał po jego wejściu nawilżając je. Opuściłem swe bokserki i wszedłem w niego jednym szybkim ruchem. Poruszałem się w nim delikatnie.

Mruknąłem coś niezrozumiale kiedy wylądowałem z wypiętym tyłkiem. Mimo to z niecierpliwością wyczekiwałem dalszego ciągu. Po chwili poczułem coś zimnego w miejscu, w którym raczej nie powinienem czuć zimna. Gdy odwróciłem lekko łepek aby na niego spojrzeć zauważyłem, że właśnie w ręku trzyma poślizg, a już po chwili poczułem jak we mnie wchodzi. Z początku jęknąłem głośno z początkowego nieprzyjemnego bólu, ale już po chwili moje ciało ogarnęła rozkosz, a gdy zaczął się poruszać delikatnie z moich ust wydobywały się jęki rozkoszy.

Zacząłem się szybciej poruszac a przy tym uderzac w jego prostatę. Czekałem na jego jęki, piski i krzyki. Coraz bardziej przyśpieszałem i mocniej uderzałem w jego prostatę. Byłem coraz bliżej dojścia.

Kiedy przyspieszył i zaczął dodatkowo dobijać to tego magicznego miejsca w moim ciele (czyt. prostaty) z moich ust wyrwał się głośny jęk, a ciało mimowolnie wygięło się w łuk. Jego pulsujący członek we mnie sprawiał, że omal nie zacząłem krzyczeć.

Dyszałem ciężko po chwili z głośnym jękiem doszedłem w nim. Wyszedłem z niego i opadłem tuż obok niego. Naciągnąłem bokserki na swą męskośc a później spodnie. Gdy kolejka ruszyła westchnąłem cicho i popatrzyłem na ukochanego. Bynajmniej przez kilka dni nie będzie chodził. Podciągnąłem mu bokserki a potem spodnie. Złapałem go w pasie i przysunąłem do siebie.

Kiedy doszedł we mnie z moich ust wyrwał się głośny jęk. Opadłem po chwili całkiem wykończony i spojrzałem na niego. Uśmiechnąłem się lekko kiedy założył mi bieliznę i spodnie po czym podniosłem się lekko i wtuliłem w niego mocno.
-Ne, Yami- zacząłem spoglądając na niego -Tęskniłeś za tym?- zapytałem zarumieniony mając na myśli oczywiście seks.

-Tęskniłem za tobą jak i za tym- mruknąłem -Ale bardziej za tobą- dodałem kładąc łepek na jego ramieniu. Wreszcie zjechaliśmy na dół. Wziąłem go na ręce jak księżniczkę po chwili wyszliśmy z wagonika. Uśmiechnąłem się delikatnie do niego i ucałowałem w czółko. Chyba wybaczą nam bałagan w wagoniku. -Gdzie chcesz teraz iśc?- zapytałem czując jak robi się coraz zimniej. Zmrużyłem delikatnie oczęta i zerknąłem na niego. Poszedłem z nim w stronę domu strachu, wyciągnąłem dwa kolejne bilety i dałem je kasierowi. Weszliśmy do środka, usiadłem się w wagoniku a potem usadzając obok siebie ukochanego. Gdy kolejka ruszyła westchnąłem cicho bo nie było aż tak bardzo strasznie przynajmniej dla mnie bo ludzie siedzący przed nami darli pyski na cały głos.

Uśmiechnąłem się na jego słowa. Przyjemnie jest wiedzieć, że osobie, którą kochasz nie zależy tylko na twoim ciele. Tak Yami jest idealny. Przystojny, czuły, kochany i wierny. Czego chcieć więcej od ukochanego? Ja nie potrzebuje więcej. Wystarczy to co on mi daje. Nie wiem czemu, ale wydaje mi się, że do niego nie pasuje, ale nie zamierzam go opuszczać. O nie. Kocham go więc łatwo się ode mnie nie uwolni. Zarumieniłem się kiedy podniósł mnie niczym księżniczkę, ale nie odezwałem się ani słowem. Kiedy ruszyliśmy we stronę domu strachów przełknąłem ślinę. Nie lubię takich miejsc. Ale nie zamierzałem protestować. Grzecznie dałem się wnieść i posadzić w wagoniku. Gdy kolejka ruszyła ja przysunąłem się do niego i złapałem go niepewnie za ramię tuląc się do niego. Tak jestem cykorem. Za każdym razem kiedy wyskakiwała jakaś zjawa lub coś innego wczepiałem się mocniej w ukochanego, ale nie krzyczałem. Tak kiedy się bałem miałem ochotę się ukryć, schować, ale nie krzyczeć. Tego można było mi pogratulować.

Objąłem ukochanego i ucałowałem w czółko. Jak ludzie ludzie mogą się tego bac!? W życiu widziałem gorsze potwory. Westchnąłem cicho i przymknąłem oczęta. To było takie nudne. Wtuliłem w siebie ukochanego -Skarbie jak będzie ci zimno to powiedz- mruknąłem do niego czułym głosem. Gdy kolejka się zatrzymała od razu wziąłem mojego księcia na ręce i wyszliśmy z domu strachów. Ludzie aż się trzęśli. Westchnąłem -Dziecinada- dodałem patrząc na ludzi wychodzących z wagoników. Przecież nic nie było w tym strasznego więc o co chodzi?! -Gdzie chcesz teraz iśc?- zapytałem zerkając na moje kochanie. Zagryzłem dolną wargę po chwili idąc w stronę jednej z gier. Chciałem zdobyc pluszaka dla mego elfika. Usadziłem do na blacie, wziąłem piłkę w rękę i rzuciłem nią w butelki które spadły na ziemie. Dobrze że niebyły ze szkła. Dostałem pluszaka w prezencie którego dałem mojemu kochanemu. Wziąłem go na ręce i poszedłem w stronę bramy.

Mimo iż w życiu widziałem gorsze żeby i to prawdziwe, co nie zmienia faktu, że to i tak było straszne.
-Mhm- mruknąłem na jego słowa i faktycznie robiło się już chłodno, ale nie będę zaprzątał mu tym głowy.
-Tak masz rację to było dziecinne- powiedziałem i zaśmiałem się nerwowo. No co ja poradzę, że nawet takie dziecinne głupoty mnie straszą. Spojrzałem na niego kiedy zaczął iść do jednego ze stoisk. Po chwili już siedziałem na blacie patrząc na niego. Kiedy udało mu się strącić wszystkie butelki uśmiechnąłem się i z radością przyjąłem pluszaka.
-Dziękuję- mruknąłem, a po chwili znów wziął mnie na ręce.
-Idziemy już?- zapytałem spoglądając na jego twarz.

-Tak- mruknąłem w jego stronę. Robiło się coraz zimniej. Trochę zajmie droga zamku, zaczął padac deszcz. Pobiegłem z nim prosto do zamku. Było coraz zimniej a mi ręce zamarzały chciałbym teraz rozpalic ognisko albo coś. Biegłem z nim całą drogę, zupełnie zapomniałem że posiadam skrzydła. Moje wielkie czarne skrzydła pojawiły się na mych plecach. Poleciałem w stronę zamku. Mimo iż było ciemno moje oczy zaczęły się świecic.

[z/t]

- On w ogóle przepada za tak zatłoczonymi miejscami? - kiwnąłem głową w stronę psa, na chwilę odwracając wzrok od spacerujących tu ludzi na mężczyznę. Jakoś tak mocniej ścisnąłem jego dłoń. Zmrużyłem oczy, kiedy wyszliśmy z cienia, a prosto w oczy zaświeciły promienie i tak już zniżającego się słońca. Stanęliśmy w kolejce, a ja z kieszenie wyjąłem pieniądze. Po odliczeniu odpowiedniej sumy, resztę schowałem do kieszeni. Odwróciłem głowę, by światło słoneczne już tak nie raziło; dziwnym przypadkiem mój wzrok skierował się na Yoshiego.

Popatrzył na chłopca. Wplątał palce między jego -Niestety tak..- powiedział. Wkurzały go trochę promienie słoneczne -Idziemy na Diabelski młyn- pokazał głową na niego. Pociągnął chłopca do młyna. Dał smycz bileterowi i wszedł z nim do wagonika siadł na fotelu po prawej stronie. Zaczął bawic się swymi włosami.