Sklep odzieżowy

(Opis w budowie)

Wszedł do sklepu, szukając działu z odzieżą dziecięcą. Nie zajęło mu to dużo czasu. Przeglądał różne półki i ubrania, zakupywał ich dość sporo. Następnie poszedł zapłacić do kasy. Po wyjściu ze sklepu skierował się do innych sklepów i kupił innego akcesoria dla dzieci. PO tym wszystkim wrócił do pokoju/


z/t

Wpierw moje śmigłe oczy dostrzegły sklep odzieżowy. A więc wpierw tam! Gdzieś po drodze widziałem lodziarnię, więc może później sie tam wybiorą.
Okręciłem się wokół własnej osi, szukając spojrzeniem działu z ubraniami w moim guście. Są! Spora alejka cała w lolitkowych ubraniach. Od goth lolity przez słodkie, różowe dziewczęce ubrania, po tak zwane vampire wiktorian. Z jednej strony ubrania dziewczęce z drugiej chłopiece. Ku mojej uciesze, ich wybór wcale nie był skromniejszy niż w dziale dziewczęcym. Nadal miałem w dłoni rękę Neko. - Czyż nie sa piękne? - zapytałem z błyskiem w oku. - Puściłem na chwilę jego rękę i zacząłem przegladać zdobione w koronkę , czarne, sztuczne kwiaty, oraz wszechobecne motywy czaszkowe szorty.

Wbiegłem za chłopakiem do sklepu odzieżowego. Rozejrzałem się dookoła ze wzrokiem pełnym podziwu. Woah ! Ile tu ciuchów. Okręciłem się wokół własnej osi podziwiając ubrania. Niestety nie miałem pieniędzy by cokolwiek kupić. Mówi się trudno. Uśmiechnąłem się wymachując wesoło ogonem czując ciepło jego dłoni. Spojrzałem w kierunku, w którym patrzył chłopak uśmiechając się.
-Wow, są piękne.
Powiedziałem zgodnie z prawdą przyglądając się odzieży wokół mnie. Podrapałem się po nadgarstku, na którym miałem zawiązaną bandankę. Spowrotem skierowałem wzrok na owe kwiaty podchodząc do nich delikatnie dotykając je opuszkami palców. Sięgnąłem jeden z nich i wplotłem chłopakowi we włosy odwracając go przodem do lustra.
-Pasuje ci.
Powiedziałem wymachując ogonem uwarzając jednak by niczego nie pozrzucać.

Chwyciłem wstążkę z czarną, sztuczną różą i zręcznym ruchem przywiązałem mu do ogona, którym machał wesoło. - Wiedziałem! Pasuje idealnie! Wybieraj co chcesz... Na tym kawałku sztucznego tworzywa, ciąży niemal nieograniczona suma. - Usmiechnąłem sie, machając karta i swoim ogonkiem wesoło. - Nie krępuj się. Jak sam czegoś nie wybierzesz, to ja to zrobie. Kocham robić innym prezenty. - nakazałem mu. - Zresztą widzę jak ci się tu podoba. Nie mniej zreszta jak mi ^^

Uśmiechnąłem się do niego spoglądając na swój ogon.
-Ale ja niczego nie chcę. Mam wszystko czego potrzebuję.
Uśmiechnąłem się serdecznie wesoło wymachując puszystym ogonem.

- To będziesz miał wszystko i trochę więcej. - powiedział stanowczym tonem i zaczął szperać w wieszakach. Wyjął po chwili czarny płaszczyk z podwójnym rzędem guzików, i pieknymi koronkowymi wykończeniami na rękawach, kołnierzyku i dolnej krawędzi. Dodatkowo z srebrnymi klamrami na kieszeniach. - Przymierz to - wyciągnął ubranie w strone chłopaka.

Spojrzałem zaskoczony na chłopaka. Czarny płaszczyk.? Czemu nie. Wszystko w szafie mam białe, co w sumie mi się podoba, a coś takiego to w sumie miła odmiana.
-Dobrze.
Powiedziałem wesoło idąc do przymierzalni. Ubrałem płaszcz oglądając się w lusterku marszcząc nieco brwi. Nie będę mógł machać ogonem. No trudno. Uśmiechnąłem się przyglądając się lekko. Widząc dość wysoką cenę na metce zdjąłem go szybko. Nie chciałem sprawiać chłopakowi problemów bądź co bądź tani nie był.

- Skończyłes? Chce cię w nim zobaczyć. - Uśmiechnąłem sie do siebie. Nie mogłem się doczekać aż sprawie mu jakiś prezent. -Ruchy kluchy leniwe.

Słysząc głos Shizuki'ego spuściłem nieco głowę i wolnym krokiem wyszedłem z przymierzalni z podkulonym ogonem oddając chłopakowi płaszcz.
- N-nie kupuj tego płaszcza, nie chcę go. Jest za drogi.
Szepnąłem cicho bojąc się spojrzeć mu w oczy.
- Jeśli koniecznie chcesz mi coś kupić to coś niedrogiego, nie wiem. Bandankę.?
Powiedziałem cicho, skruszony kierując uszy do tyłu.

- Jak chcesz. - Odebrałem od niego płaszcz. Jednak nie miałem zamiaru tak łatwo odpuścić. Kupi ten płaszcz a potem jakoś mu go wciśnie. - Jak ci sie nie podoba to ja nie pogardzę. To co chcesz zamiast płaszcza? Wybieraj, nie skąpię. - uśmiechnąłem się ciepło. - Przeciez mówiłem że biedny nie jestem. I przyjaciołom, nawet ledwo poznanym, nie pożałuję.

Na słowa chłopaka przytaknąłem lekko i skręciłem gdzieś w bok idąc przed siebie. I tak nieczego nie wybiorę, nie jestem typem żerującym na znajomych. Szedłem w ciszy gdy wpadłem na jakąś półkę z ubraniami. Niechcący pozrzucałem całą odzież i bojąc się, że ktoś mnie zaraz skarci, uderzy, szybko zabrałem się za podnoszenie i składanie. Wszystko pokolei starannie odkładałem na półkę. Widząc białą bluzę ''Najlepszy kociak w mieście'' z kapturem z uszkami zaśmiałem się cicho. Tyle, że najlepszy kociak ma już uszka. Pomyślałem i jakby na potwierdzenie tych słów poruszyłem nimi. Po skończonej pracy przetarłem brązowe oko kryjące się za grzywką bardziej i staranniej je chowając. Rozejrzałem się po sklepie, by zobaczyć czy nikt przypadkiem nie widział mojej wpadki.

Podbiegłem kiedy usłyszałem hałas. Katem oka dostrzegłem jak chłopak zakrywa połowę twarzy grzywką, dziwnie nerwowym ruchem. Cóż. Może miał coś na twarzy, jakąć paskudną bliznę po ranie szarpanej albo coś. Na razie nie zamierzałem wnikać.
Ujrzałem że układał ubrania, których sporo wypadło z wieszaków i półek. Zanim podszedłem skończył już, i poprawiał właśnie włosy, co ledwo dostrzegłem. Może chcesz pójść do lodziarni? Widziałem kawałek dalej. Mam ochote na lody pistacjowe. A ty?

Stałem prawym bokiem do chłopaka toteż słysząc jego głos wystraszyłem się nieco. Zerknąłem na niego szarym ślepiem uśmiechając się łagodnie.
-Ano..skoro tak to idziemy.
Uśmiechnąłem się wesoło i złapałem chłopaka za rękę wychodząc z zatłoczonej alejki. Jak dla mnie trochę za dużo tutaj wieszaków i półek. Przyklepałem jeszcze trochę grzywkę bo czułem, że chyba mam odsłonięte owe oko.

Kiedy pociągnął mnie w stronę wyjścia, chwyciłem w locie torbe z ubraniami, które wybrałem. No to do lodziarni!
- Ikuzo Neko!

Przystanąłem i odwróciłem się do chłopaka przekręcając łepek w prawo co chyba było złym pomysłem gdyż grzywka odsłoniła odmienną tęczówkę.
-''Ikuzo Neko''?
Spytałem nie wiedząc o co chodzi.

- "Chodź" w moim ojczystym języku. - Uśmiechnąłem się widząc jego brak zrozumienia, po czym wybiegł ze sklepu w kierunku lodziarni, dzierżac w ręku siatkę, wypchaną po brzegi ciuchami.

Przypatrzywałem się chłopakowi wbijająv w niego wzrok. Słysząc wyjaśnienie owego niezrozumiałego słowa uśmiechnąłem się pokazując kocie kiełki.
-Ahaa...wybacz, nie za bardzo się znam. Umiem tylko pojedyncze słówka.
Zachichotałem i ruszyłem za chłopakiem.